ASTRONUMEROLOGIA -kurs zawodowy w Akademii Psychotroniki

ASTRONUMEROLOGIA -kurs zawodowy w Akademii Psychotroniki

Serdecznie zapraszam na Kurs ASTRONUMEROLOGII z Józefem Onoszko w Trójmieście W RAMACH WYKŁADÓW Akademii Psychotroniki.

Kurs 3 -stopniowy – po zdaniu egzaminu teoretycznego i praktycznego – CERTYFIKAT ZAWODOWY.

Przewidujemy cztery dwudniowe spotkania (weekendowe) dla Astronumerologii. Pierwszy zjazd 21-22 września 2019 r.

ASTRONUMEROLOGIA – Czego się nauczysz na kursie?

Wiedza którą zdobędziesz na kursie jest niezbędna tam gdzie masz do czynienia z ludźmi – w pracy zawodowej, w rodzinie lub w układach partnersko-towarzyskich. Astronumerologia jest najłatwiejszą do przyswojenia i najszybszą metodą analizy człowieka. Swoją precyzją ustępuje tylko astrologii. Jest połączeniem wiedzy astrologicznej i numerologicznej systemu hebrajskiego. Inaczej mówiąc jest to wiedza uniwersalna oparta na tysiącletnich tradycjach.

Na kursie nauczysz się między innymi:
– określać kierunek zawodowy człowieka,
– określać relacje partnerskie,
– jaki numer domu najlepiej nadaje się na działalność gospodarczą,
– kiedy występują bessy i hossy,
– jakie potrzebujesz niezbędniki życiowe aby być zdrowym i szczęśliwym.
Ponadto wiele innych praktycznych informacji pozwalających na poprawę jakości życia.

Kurs da Ci nie tylko wiedzę teoretyczną, ale i praktyczną dzięki sporej ilości ćwiczeń praktycznych.

Józef Onoszko jako jedyny w Polsce prowadzi kursy Astronumerologii!

Strona Józefa Onoszko, gdzie znajdziesz wszelkie potrzebne Ci informacje o nim:
http://www.jozefonoszko.pl/

GDZIE?
Gdańsk – Wrzeszcz, dokładny adres zostanie podany przed zajęciami.
Parkingi są dostępne w pobliżu.
Aby sprawdzić dokładny dojazd zachęcam do skorzystania z aplikacji JAK DOJADĘ – link poniżej:
https://jakdojade.pl/trojmiasto/trasa/

KIEDY?
21-22 września, zjazdy raz w miesiącu, pozostałe terminy jeszcze opracowujemy.
Sobota 21.09.2019 od godz. 10:00 – 18:00
Niedziela 22.09.2019 od godz 9:00 – 16:00

Przewidujemy przerwy kawowe wg potrzeb oraz jedną przerwę obiadowwą około godziny. Obiad zamawiamy po uzgodnieniu na dowóz. Mozna przyjść z własnym jedzeniem, jest możliwość odgrzania.

CENA 380 zł
Osoby biorące wcześniej udział w zajęciach Józefa, bądź doradztwach mogą negocjować cenę – PROSZĘ SIĘ ZGŁASZAĆ!
Informacje: mp@magdalenapfeiferarts.com lub na telefon 516 401 651

Zgłoszenia i pytania proszę kierować do Magdaleny Pfeifer na:
https://www.facebook.com/magdalenapfeiferarts/

lub na maila:
mp@magdalenapfeiferarts.com

lub telefonicznie 516 401 651.

Zapraszamy również na Indywidualną Konsultację Astrologiczną u Józefa Onoszko, która zorientowana jest na rozwiązanie Twoich problemów i nakierowanie na właściwe tory, a które odbędą się w dniach bezpośrednio po zajęciach – dokładne terminy jeszcze zostaną podane.

Konkretnie doradza w:
– w relacjach partnerskich i rodzicielskich;
– predyspozycje zawodowe dzieci, młodzieży i dorosłych;
– hossy i bessy biznesowe;
– co jest konieczne aby przywrócić lub utrzymać zdrowie;
– jakie miejsce na ziemi jest dla Ciebie najbardziej optymalne;
– jak urządzić dom lub mieszkanie aby być zdrowym i szczęśliwym.

Na konsultacji oraz kursie można zamówić Astromandalę – artystyczne graficzne przedstawienie Twojego kosmogramu u Magdaleny Pfeifer.
Konsultacje odbędą się w Gdyni. Cena 300 zł – sesja trwa maksymalnie do dwóch godzin. Proszę przygotować pytania oraz datę i miejsce urodzenia, a także jak najdokładniejszą godzinę urodzenia. Należy też przygotować sprzęt do nagrywania, ewentualnie zgłosić prośbę do Magdaleny Pfeifer o nagrywanie sesji.

Organizator zastrzega sobie możliwość odwołania badź przesunięcia zajęć na inny termin

Rodo.
Mamy takie prawo, które mówi, że muszę poinformować Państwa o ich prawach.Zatem:
administratorem Państwa danych osobowych jest Magdalena Pfeifer Arts.
Zgłaszając się na zajęcia drogą internetową, poprzez Fb wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie przez Administratora Państwa danych osobowych w celu umożliwienia zapisania się i ewentualnej korespondencji dotyczącej zajęć. Dane osobowe podają Państwo dobrowolnie i w każdej chwili mogą państwo je wycofać.
Więcej informacji na temat polityki prywatności mogą Państwo uzyskać tutaj:
https://www.magdalenapfeiferarts.com/polityka-prywatnosci-i-pliki-cookies-privacy-policy-and-cookies/

Zodiak w alkowie – Rak

Zodiak w alkowie – Rak

haiku:

RAK
Ze łzami wzruszenia nakarmi, utuli.
Matka.
Spróbuj się wymknąć.

 

 

RAK

– Jak miło, że mnie odwiedziłeś! Rozpłaczę się chyba ze wzruszenia! – zawołała pani Rak, kiedy zobaczyła mnie na progu. Zapomniałem ile jest w niej serdeczności. Nieco zdziwiony przyjrzałem się jej zaokrąglonemu brzuszkowi – Jak widzisz, znów jestem w ciąży! – uśmiechnęła się.

– Gratuluję serdecznie! – uścisnąłem przyszłą mamę (ma już niezłą praktykę w macierzyństwie).

– Jestem bardzo szczęśliwa, ale z powodu odmiennego stanu moje nastroje wciąż się zmieniają. Jestem całkiem jak ten księżyc w pełni. Co wolisz, kawę czy herbatę? Nie, ty nie wstawaj, siedź. – powiedziała miłym, ale jednocześnie nie znoszącym sprzeciwu tonem, bo ja już zdążyłem się rozgościć i dalej zdecydowała – Właściwie zrobię ci coś do jedzenia. To naprawdę przecież żaden kłopot, wiesz, jak lubię karmić ludzi. Ach, muszę zapamiętać, żeby dać ci parę weków, zanim wyjdziesz!

– Ależ to miło z twojej strony, jednak nie kłopocz się, nie trzeba, dziękuję….
– Nie trzeba, nie trzeba, jak to nie, właśnie, że trzeba! Proszę , nie sprzeciwiaj mi się!
– Tak, przepraszam, oczywiście chętnie wezmę, uwielbiam twoje weki, po prostu nie chciałem ci robić kłopotu. A w ogóle jak się czujesz?

– To żaden kłopot – udobruchała się, lecz za chwilę ściągnęła twarz – Wiesz, jestem nieco nerwowa, trochę się boję, wszędzie wyczuwam zagrożenie i często przez to boli mnie żołądek… To przez tę moją wrażliwość. Niektórzy mówią, że jestem nadwrażliwa, ale to nieprawda. Po prostu wyczuwam zagrożenia. Dobrze, że przyszedłeś, pewniej się czuję, kiedy ktoś jest ze mną. Bardzo jestem ostrożna, ale muszę oczywiście. Ostrożności nigdy za wiele, nie należy nic robić pochopnie. Ktoś o tak wrażliwej emocjonalności musi się chronić. Trzeba być zapobiegliwą.
– Oczywiście, to zrozumiałe.

– Przy tobie czuję się bezpiecznie, to i otworzyć się mogę… mogę się tobie zwierzyć… O, proszę, pyszne kanapeczki! – postawiła przede mną talerz z piramidą kanapek – takie jak lubisz!
Faktycznie, wyglądały apetycznie, do tego każda kanapka była z czym innym i tylko to, co lubię, jakim cudem ona to pamięta?

Odkąd wszedłem do mieszkania, asystował mnie kudłaty piesek żądający ciągłego głaskania, który teraz miał wyraźnie nadzieję, że podzielę się z nim tym, co mam na talerzu.
– Martwię się wciąż o rodzinę. Przecież wiesz, że tylko ona się dla mnie liczy.
– Rodzina to bardzo ważna rzecz w życiu człowieka – przytaknąłem – chyba właściwie najważniejsza…

– Właśnie! Widzę, że wiesz co czuję! Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś im się stało! Drżę na samą myśl o tym – ale niech no ktoś tylko zagrozi mojej rodzinie – nie odpowiadam za siebie! Oczywiście ciągle mam na nich oko! Muszę uważać na nerwy, znów mnie rozbolał żołądek. Najgorzej jest wtedy, kiedy zacznę sobie wyobrażać co mogłoby się stać… wiesz, jaką mam wyobraźnię, prawda?

Oooo, tak. Wiedziałem. Pani Rak, wrażliwa osóbka, jest mistrzynią w wymyślaniu niebezpieczeństw. Często zresztą całkiem realnych. Jednak jest chyba w stanie wyimaginować sobie najbardziej niestworzone zagrożenie – oczywiście prowadzi to do życia w wiecznym lęku, bowiem jej wizje są bardzo plastyczne. Powoduje to też co prawda pewnego rodzaju oswajanie się z tymi lękami. Łatwiej jej wtedy znaleźć skuteczną obronę. I faktycznie, jakby ktoś zagroził jej rodzinie, mógłby się nieźlezdziwić! Nie chciałbym być w skórze tej osoby! Z wrażliwej, delikatnej osóbki przemienia się w groźnego lwa! Albo inne zwierzę… Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie:

– Smakuje ci to? Chyba nie bardzo, zrobię ci coś innego… – wstałem, żeby jej pomóc sprzątnąć ze stołu, ale mi nie pozwoliła – Usiądź, nie przejmuj się. Siedź – powiedziałam! – usiadłem posłusznie.
– Jesteś trochę… apodyktyczna. – stwierdziłem pod nosem, a jednak usłyszała to z kuchni.
– Tak? – spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Jest bardzo wrażliwa, nawet przewrażliwiona, niezwykle łatwo ją urazić. Ale to kobieta o miękkim sercu i żal robić jej przykrość. Po chwili jednak jej nastrój zmienił się, tak już ma, zaraz się broni i potrafi być ostra – Nie sądzę, ja bym tego tak nie nazwała. Apodyktyczna! Ranisz moje uczucia!… To jest dbałość! Ja to wszytko robię z troski, z miłości! Poza tym, muszę być czasem zdecydowana, w końcu kto rządzi w domu? Matka. A matka musi mieć posłuch. Normalnie jestem czuła i łagodna, przecież wiesz…

– Tak, tak, wiem, oczywiście. – nie mając odwagi dyskutować, po prostu siedziałem na kanapie, czekając aż wróci z kuchni.
– O, proszę, przepyszna jajecznica z jajek od własnych kur! – wróciła i z zadowoleniem postawiła na stole talerz. Tak, zdecydowanie, Rak ma w sobie coś z kury.
– Może pooglądamy zdjęcia? – zaproponowała – Opowiem ci historie rodzinne, to takie zajmujące! Ciągle wspominam! Pamiętam opowieści babci, och, jak ona umiała opowiadać! A fotografia jest wspaniałym sposobem na zapamiętywanie ważnych chwil, ludzi i miejsc… – rozmarzyła się, lecz już po chwili z uśmiechem patrząc na zdjęcia zaczęła referować:

– To jest siostra siostry brata, a to… nie rozumiesz? Przecież to łatwe. – popatrzyła na mnie z ukosa – To ważne, żeby wiedzieć skąd się pochodzi. O, a tu są zdjęcia moich maleństw! Czyż one nie są słodkie? Wywołują u mnie takie fale czułości, nie wyobrażasz sobie! Jakby to było możliwe, to wszystkich schowałabym z powrotem do mojego brzucha, tak naprawdę tylko tam jest bezpiecznie i wreszcie czułabym się spokojna! Albo cały czas trzymała ich w ramionach! Uwielbiam ich przytulać!

Co by nie mówić, pani Rak jest bardzo czułą matką, choć trochę… nooo, ma w sobie coś z dyktatora. Jednak, jakbym miał wynająć opiekunkę do swoich dzieci, to na pewno zgłosiłbym się do niej, nie ma nikogo lepszego!
– Oj, tak, masz rację, jestem oszczędna i potrafię zrobić coś z niczego… nic się u mnie nie zmarnuje! Sądzisz, że mam zagracone mieszkanie? – najpierw skonstatowała z zadowoleniem, po chwili jednak się zafrasowała nieco zauważając zmiany na mojej twarzy, kiedy rozglądałem się po pokoju raz to podziwiając dzieła pani domu, raz wyrażając nieświadomą dezaprobatę. Pilnowałem się, co prawda, jednak ona jest niezwykle wyczulona. Jej ostatnia uwaga była pewnego rodzaju obroną przed atakiem, który nie miał nastąpić, choć tego pani Rak już nie wiedziała.
– Nigdy nie wiesz, kiedy coś się może przydać. Trzeba mieć różne zapasy – na wszelki wypadek! Poza tym nie lubię otwartej przestrzeni, wywołuje we mnie niepokój. Mieszkanie powinno być przytulne, ciepłe, pełne dywanów i poduch, z przyćmionym światłem. To, co – dokładka?

– Dziękuję ci bardzo, ale chyba zaraz pęknę! – Powiedziałem, z zadowoleniem gładząc się po brzuchu -Ale było pyszne! Szybko dodałem, bo Raczyca jeszcze gotowa była zacząć się zamartwiać, że coś było nie tak z jajecznicą.
– Oj, przesadzasz, na pewno nie pękniesz! – Zaczęła się krygować – Przyniosę ci ciasto na deser, z przepisu babci. Rodzinne tradycje trzeba podtrzymywać. Na pewno zjesz je z apetytem! – szczerze mówiąc, nie śmiałem odmówić… zresztą jej ciasta… po prostu grzech nie zjeść!

– Przepraszam, nie chciałbym być wścibski, ale jaki macie samochód?
– Dlaczego pytasz o nasze auto? Czy coś się dzieje? – z przejedzenia stałem się mniej ostrożny i okazało się, że z pozoru niewinne pytanie stało się pożywką dla jej niepokoju. Szybko ją zapewniłem, że nic się nie dzieje i pytam z ciekawości. Właściwie znajomy ma bardzo przyzwoity samochód do odsprzedania w dobrej cenie i pomyślałem o nich.

– Ach, tak… jak to miło z twojej strony! – rozczuliła się – Auto… przy takiej rodzinie, to autobus jest potrzebny! Ważne, żeby było duże i bezpieczne. Bezpieczeństwo to podstawa!
– Oczywiście, zgadzam się z tobą całkowicie. Dodam jeszcze, że bezpieczeństwo to podstawa w każdej dziedzinie życia – wyglądała na ukontentowaną moją uwagą, siedziała wygodnie z rękami założonymi na brzuchu. Zapytałem, jak jej się układa w „tych sprawach” z mężem.

– Och, bardzo się kochamy, jest między nami dużo czułości. Co chwilę dzwonię do niego, tak bardzo go potrzebuję, chciałabym być ciągle blisko. Szczególnie teraz. Ale jeśli chodzi o ”te sprawy”… – jej policzki, a nawet szyja i dekolt zaróżowiły się. Chyba wprawiłem ją w zakłopotanie, widać, że to wskutek wielkich emocji. Jak mogłem zapomnieć, że ona jest tak nieśmiała? – Przestań, o tym się nie mówi! To niedyskretne! No, cóż, jednak skoro pytasz, to seks oczywiście jest po to, żeby mieć dzieci, rodzinę, choć przyznam, że osobiście lubię po prostu przytulanie i bliskość. A jak się tak człowiek poprzytula, to emocje poniosą i jak porwie cię fala namiętności… to można się zapomnieć! – znów oblała się rumieńcem. Prześlicznie jej było z nim. Zapatrzyłem się na nią, lecz ona oczywiście się przestraszyła, że coś się stało:

– Wszystko w porządku? Czuję…. Czuję, że się na mnie gniewasz! – pokręciłem głową – Nie? To z przejedzenia masz taką minę… No, to dam ci naleweczki na dobre trawienie.
– Dobrze, dziękuje. Jaki jest twój ulubiony kolor? – podtrzymywałem rozmowę.
– Srebrny, jak blask księżyca… to takie romantyczne… Słuchaj, muszę cię o coś zapytać… Sądzisz, że jestem niezadbana? Ludzie mówią… A ja czuję się dobrze i spokojnie, kiedy zadbam o wszystkich wokoło i to mi wystarcza. Wygląd nie jest aż tak ważny, nie sądzisz? Ważne jest, że jest rodzina, którą kocham i mogę jej zapewnić bezpieczeństwo. – Siedziała taka zatroskana, a mnie było przykro. Bo w sumie ładna z niej kobieta i do twarzy jej z dbaniem o innych, choć faktycznie i o siebie mogłaby więcej zadbać. Tylko jak to jej powiedzieć? Na wszelki wypadek zdecydowałem, że bezpieczniej będzie nie ciągnąć tego tematu. Zresztą czułem, że lepiej już iść. Nie należało nadużywać gościnności ciężarnej kobiety, nawet jeśli mówi, że wszystko jest w porządku. Chyba potrzebuje schować się gdzieś i popłakać. Jak się wypłacze na pewno lepiej się poczuje. Pomimo swojego własnego melancholijnego w tej chwili nastroju pożegnała mnie czule i serdecznie i jak zwykle pamiętała o innych. Taka jest pani Rak, jej potrzebą i radością jest dbanie o innych.

– Idziesz już, szkoda… – odezwała się nieco rozczarowanym tonem – ale cieszę się, że lepiej się czujesz. Och, poczekaj, przecież miałam ci dać weki, jak mogłabym zapomnieć? Ktoś taki jak ja musi o wszystkim pamiętać. Oczywiście ucałuj i wyściskaj całą swoją rodzinę ode mnie, koniecznie!
Psia kostka, jak ona to robi, że wszystko tak pamięta?

*****

Takie dysputy prowadził  nasz bohater z Bliźniętami i z Raczycą. Wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe, choć być  może zamierzone 😉

Już niedługo czeka nas wizyta u Lwa – Jak myślicie, jak się przejawi  Lew?

Poniżej  zamieszczam linki do poprzednich odcinków, po kolei:

Zodiak w alkowie – astrologiczna opowieść w odcinkach – wprowadzenie

 

Baran

Byk

Bliźnięta

Niech się Wam darzy, moi mili, dziś  przesilenie letnie, niech Energia Was zasila i wzmacnia Wasz dobrostan!

Zodiak w alkowie – Baran

Zodiak w alkowie – Baran

Z dzikim wrzaskiem.Akcja za akcją.

Uwaga na głowę.

(Haiku)

BARAN

– Hej! Ty! Masz ogień?

Nie zareagowałam.

 

– Ty, facet! No mówię do ciebie! Tak, do ciebie właśnie! No co się gapisz jak to cielę na malowane wrota? Masz ogień czy nie? – ktoś dał mi solidnego kuksańca i wrzeszczał nade mną w ordynarny sposób.

Poczułam ogromną dezorientację. Dlaczego ten człowiek mnie szturcha? Dlaczego wrzeszczy na mnie  i do tego zwraca się do mnie per „Facet”?! Rozejrzałam się, żeby się zorientować w sytuacji  i ewentualnie przyjąć jakąś strategię. Jakimś cudem znalazłam się  na ulicy. Zobaczyłam  kto mnie zaczepiał – był to bardzo młody rudowłosy mężczyzna, dość potężnie zbudowany. Widać w nim było hardość i siłę – taki typ, z którym lepiej  nie zaczynać. Tylko czy na pewno on wołał do mnie? Przecież jestem kobietą! Co jest grane?! Ale poza nami nikogo na ulicy nie było. Jedynie obok zaparkowane było czerwone, sportowe auto. Miało otwarte drzwi od strony kierowcy, więc pewnie jego właściciel ze mną właśnie rozmawiał. Staliśmy koło sklepu monopolowego i mój wzrok padł  na szybę wystawową – to co zobaczyłam wprawiło mnie w prawdziwe zdumienie! Otóż obok mojego towarzysza stałam nie ja tylko jakiś  mężczyzna! Całkiem przystojny zresztą. Dotknęłam swojej twarzy, a on zrobił to samo! „O, matko! Jestem… facetem! Jak to możliwe?!”. Trochę spanikowałam, a mój przerażony wzrok przeskakiwał z „mojego” odbicia w szybie na tego typka. Ten zaczął się już niecierpliwić. Znów szarpnął mnie za ramię.

– No to jak? Ile można czekać? Masz czy nie?  No i gadaj tu z takim frajerem! Stary, trzeba mieć ogień w sobie, ogień, to życie, hahaha! Ty, zobacz, jakie mam mięśnie! No, zobacz, nie wstydź się, dotknij! Pomacaj! -Gość był bardzo bezpośredni i aż buzował pierwotną siłą i agresją, której – jak się spodziewałam – wystarczyła iskra, by wybuchnąć.  Żeby zyskać  na czasie i przede wszystkim, żeby nie chciał mi przyłożyć fangi w nos dotknęłam tych jego mięśni, które napięte drgały jak u dzikiego zwierzęcia przygotowanego do ataku. Miał mocne barki, faktycznie godne prezentacji. Robiły wrażenie, były silne, nie „napompowane” – prawdziwe mięśnie, siła zaklęta w żywym mięsie z tętniącą w nim wartko krwią. Ich właściciel obnosił się z nimi i ze swoją klatką piersiową podkreślając je obcisłą koszulką t-shirt z tak podwiniętymi rękawami, żeby dokładnie było widać całe ramiona. Jak wojownik lub gladiator prezentujący swoją siłę. Spodnie też zresztą miał takie, że podkreślały jego… męskość – Co tak lekko, porządnie ściśnij!  – ponaglił mnie. Nagle znalazłam się bardzo blisko niego i poczułam ostry piżmowy zapach potu tego człowieka. Trochę mnie zemdliło, ale opanowałam się.

Wyciągnęłam zapalniczkę z kieszeni  (skąd ona się tam wzięła?  Przecież nie palę!) i podałam mięśniakowi. Ten zapalił papierosa, zaciągnął się i dmuchnął mi dymem prosto w twarz. Świetnie. Grunt to kultura i dobre wychowanie, ale czego się po takim spodziewać? Nieco się skrzywiłam, lecz szybko się zreflektowałam. Trzeba pamiętać, żeby zachować spokój, tylko to może mnie uratować przed awanturą. Z takim niezbyt okrzesanym i wyglądającym  na porywczego facetem nie ma co zaczynać. W dodatku zapalniczka powędrowała do jego kieszeni. Zauważył mój wzrok, uśmiechnął się szeroko i – nie  powiem – bardzo szczerze, przyjrzał uważnie, po czym powiedział wesoło, poklepując przyjacielsko po plecach:

– No, co? Co twoje to i moje, nie? Jak mi się coś podoba, to biorę. – przypomina to zachowanie małego dziecka, które zajęte jest tylko zaspokajaniem własnych potrzeb i to natychmiast. Z tą różnicą, że on dzieckiem nie jest, przynajmniej nie z wyglądu.

– Tak, oczywiście, ja w ogóle miałem zamiar ją panu dać – powiedziałam pojednawczo.

– Ty, a może się poszturchamy trochę?

– Bardzo pana przepraszam, ale chyba nie rozumiem – znów próbowałam zyskać  na czasie nieco jednak przerażona wizją bicia się nawet dla zabawy z tym osiłkiem – Widzi pan, trochę się… zamyśliłem… idąc do… – jąkałam się, bo właściwie nie wiedziałam dokąd idę, ani nawet gdzie jestem – i chyba się trochę zgubiłem, a nie jestem stąd.

Ten gość ewidentnie mnie nie słuchał, widać było, że przecież ma nowy pomysł, zapalił się do czegoś i chce to natychmiast realizować. W sumie był  nawet dość przyjazny.

– No, poboksujemy!

– Aaaa! Ale właściwie po co?

– Jak to po co? Zwyczajnie dla boksowania! Nie można czegoś robić „po prostu”, tylko trzeba wszystko komplikować? Nie chcesz? Boisz się rozciętej wargi? Cienias! Krew jest dobra, jak płynie wartko, to znaczy, że jesteś zdrowy i silny, jak ja! O! To się pościgajmy, zobaczymy kto jest szybszy! Do następnego rogu!

Niewiele myśląc wystartował, a ja zaskoczony nie zdążyłem (kiedy zacząłem myśleć o sobie jak o mężczyźnie?).

– Eeej, gdzie ty jesteś, ja już dobiegłem, a ty jeszcze stoisz? E, tam! Nudny jesteś. Ja lubię, jak coś się dzieje, wiesz? Życie trzeba odważnie brać za rogi! Rywalizować i walczyć o swoje odważnie! Zapamiętaj to sobie. I że wszędzie lubię być pierwszy. Musowo. JA JESTEM PIERWSZY. Tylko ja! Liczę się tylko ja!

Pokiwałem głową, ale on chyba myślał, że kpię:

– Ty, uważaj, bo ci przyłożę, jak śmiesz w to wątpić?

– Ależ nie! Wcale! Absolutnie się zgadzam! – na wszelki wypadek przyjąłem tę strategię, obawiałem się bowiem, że sprzeciw zaowocuje zmieceniem mnie z powierzchni ziemi. Ten typ reagował  jak iskra na wiatr – wystarczył niewielki podmuch i pożar gotowy.

– No, dobra – wydawał się udobruchany. Chyba nie obraża się za bardzo, w każdym razie wygląda na to, że nawet jak się rozzłości, to szybko mu przechodzi i zapomina o zniewadze – Wiesz co, stary, chodź na kielicha! Na wódkę, w niej jest moc!

Skierowaliśmy się w stronę baru.

– O, w mordę! Ale laska! Normalnie na sam jej widok… gorąca babka, takie lubię! Muszę ją zdobyć!

– Zaprosisz ją na randkę? – skoro on mówi do mnie tak bezpośrednio, też postanowiłem się ośmielić, okazało się, że spotkało się to z aprobatą. Widać, że stałem się nie wiadomo kiedy najlepszym kumplem, choć wydawało mi się, że jednak przygodnym, takim na chwilę. Dobrym  na dzisiejszą akcję. Uradowany tak klepnął mnie po plecach, że aż się zatoczyłem.

– Jaka randka, co ty! To będzie tylko szybki seks i do widzenia! W końcu młodzież musi się wyszumieć, nie? Wiesz przecież, że biorę to, co mi się podoba bez pytania. Już ci mówiłem! Nawet, jak nie będzie chciała, nie obchodzi mnie, tak, trzeba zrobić, żeby chciała. Byle prędko, bo się  na nią nakręciłem! Długie zaloty nie są dla mnie, nudzą mnie. Tylko ja się liczę! Ja i moje potrzeby! A to znaczy, że jak coś chcę, to musze to mieć już! Teraz! Lubię seks, taki gorący… i lubię go szybko zaspokajać. Lubię też zdobywać wciąż nowe terytoria i wszystko to, co nowe, świeże – więc gdzie tu randki? Związki?! Jeszcze mi się taka opatrzy, nie znoszę nudy i rutyny!

Ta cała sytuacja jest bardzo zagadkowa, a ten człowiek zaczął mnie intrygować. Nieokrzesany, ale w sumie przyjazny, a na pewno bardzo wyrazisty. Nabrałem odwagi (poczułem jakby jego wielka energia wstąpiła we mnie – on  na pewno nie znał strachu) i owładnięty  nagłą i nieopanowaną ciekawością zadałem śmiałe pytania:

– Czyli nie masz dziewczyny  na stałe? To – skoro tak lubisz seks – jak sobie radzisz z brakiem dziewczyny?

– Słuchaj stary! Jak nie ma laski, a mi się chce, to sam siebie mogę zaspokoić, co za problem? Z laską z obrazka – mrugnął do mnie porozumiewawczo ze sprośnym uśmiechem. Jaki on szczery i bezceremonialny – Najważniejsze jest, żeby rozładować energię. Z dziewczyną lub bez. To proste, jestem taki, że u mnie musi być jakaś akcja, rozumiesz?  Szybka do tego. Ciągle musi się coś dziać, stary! W tym jestem jak dziecko, jak coś chcę, to muszę to dostać już! A czy ja rozładuję energię bijąc się, czy w seksie (również autozaspokajaniu), co za różnica? Byle już, teraz, natychmiast! I nie ma się czego wstydzić, ludzka rzecz przecież! Wiesz,  inaczej ciśnienie mi rośnie i staję się  bardzo agresywny! Poza tym, po co ja mam trzymać coś w sobie? Nie jestem taki głupi! Chwilą trzeba żyć! Łapać to, co przychodzi bez namysłu, a nie zastanawiać się nad jakąś przyszłością, przeszłością, a kogo to obchodzi?!

Jego prostolinijność zjednywała mnie. To, co mówił miało sens. Zastanowiłem się chwilę nad tym, tymczasem on kontynuował, widać, że się zapalił:

– Wiesz, poza tym liczy się świeżość, wszystko to, co pierwsze – pierwsza miłość, pierwsze spojrzenie… pierwszy seks… Ty mnie nie wpieniaj lepiej! – zreflektował się  nagle – Przez ciebie ta cizia mi nawieje! Koniec gadania, szkoda czasu, trzeba działać nie gadać! Moim żywiołem jest walka, aktywność, działanie! Człowiek czynu nie zastanawia się, nie gada, tylko robi i szybko reaguje! – zatarł ręce, wypiął pierś i skierował się w kierunku nic nie podejrzewającej dziewczyny – Trzeba wyrwać tę babkę, oj, jak ja lubię zdobywać! Ma kieckę w moim ulubionym kolorze, czerwonym, takim wiesz, krwistym! Taki jak moje zwinne sportowe auto. Widziałeś je? – odwrócił się jeszcze na chwilę w moja stronę – Podniecają mnie takie akcje, od razu krew lepiej krąży, czuję, że żyję! Ej, ty, mała! Choć, coś ci pokażę! To nara, stary!

I już go nie było. A ja popatrzyłem za nim chwilę dumając nad tym co mi powiedział. W sumie to była bardzo ciekawa rozmowa. Krótka, szybka, pełna energii. Skoczyła mi adrenalina, a serce mi waliło jak młotem. Facet zniknął, pognał zdobywać.

A ja wyszedłem z knajpy i poszedłem przed siebie. Może tam, dokąd trafię zaznam dla odmiany nieco spokoju?

cdn.

Jeśli jesteś miłośnikiem astrologii i pragniesz mieć swój astrologiczny portret w postaci AstroMandali – skontaktuj się ze mną. O tym, czym jest AstroMandala i jak  ją zamówić dowiesz się tutaj. 

Chętnie namaluje też  dla Ciebie Anioła Duszy, Mandalę Duszy (lub z dowolną intencją), Twoje zwierzę  Mocy lub Twój Znak Zodiaku. Podejmę sie również wykonania ilustracji do Twojej publikacji lub strony internetowej/bloga. Zapraszam też do  swojego  sklepu – galerii internetowej. Jeśli szukasz nietuzinkowych  prezentów, lub dekoracji – to  miejsce dla Ciebie!

 

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.