O PEŁNI W SKORPIONIE

O PEŁNI W SKORPIONIE

Pełnia nadeszła. Co oznacza, pisałam we wczorajszym poście. A jak ja ją widzę?

Dziewczyna w pełni skoncentrowana wciąż siedząc do nas tyłem wyciąga zza pleców miecz z pochwy. Patrzący to widzi i odczuwa zagrożenie. Co zrobi dziewczyna?  Zakryła się nieco tkaniną, to może świadczyć, że to jakiś krwawy rytuał… komu rozpruje brzuch? Nie widać jej twarzy, nie wiadomo kim jest, to tajemnica. Co się na niej maluje? Koncentracja, czy żądza zemsty? Taki jest Skorpion. Nie wiadomo co zrobi, jest nieobliczalny. Stwarza zagrożenie. Dziewczyna jest gotowa na nieuchronne. Śmierć lub walkę. A Ty?

Pamiętaj, nie ma półśrodków. Ale po każdej mrocznej nocy nadchodzi dzień.

O PEŁNI I NOWIU KSIĘŻYCA W SKORPIONIE

O PEŁNI I NOWIU KSIĘŻYCA W SKORPIONIE

Wymedytowałam dziś pełnię i nów w Skorpionie. Obie rosły we mnie jakiś czas, bo odkąd zaczęłam malować pełnie i nowie Księżyca, te moje Luny, troszkę wcześniej się przygotowuję do nich. I zrodziła się z tego historia.

Jaka jest ta pełnia? Mój nów w Skorpionie, to dziewczyna, Japonka, zaglądająca w czeluść pod nią. Jest odwrócona tyłem, kryje się przed patrzącym, ukrywa twarz. Obok niej stoi katana. Japońskie narzędzie niosące śmierć. Śmierć jest kwintesencją Skorpiona. Tak jak i transformacja. Zmiana. Nieuchronna. Nieubłagana i bezwzględna. Skorpion zawsze nas do czegoś przymusi – przeważnie do radykalnych kroków. Postawi pod ścianą i daje mały wybór – albo to zrobisz, albo kula w łeb. Postawi  nad przepaścią i mówi: skacz! I albo zginiesz, albo – przetransformujesz się ( np. swoje myślenie o sobie) i wzbijesz się wysoko – tak zresztą wygląda śmierć – ciało ginie, a dusza ulatuje. Wniosek z tego taki, że być może to czas rezygnacji z dotychczasowego status quo na rzecz innego. Ludzie boją się zmian, ale Skorpion nas do nich zmusza i to powoduje rozwój. Skorpion mówi: walcz, bo sam zginiesz! Ale z ukrycia, nie odkrywaj wszystkich swoich kart. Nie odsłaniaj twarzy i gardy. Bądź zawsze w pogotowiu i skupiony. Obserwuj i analizuj.  Kumuluj energię, zasoby.

Skorpionowa Luna jest skoncentrowana. Obserwuje. Zastanawia się, co  ma zrobić. Katana sugeruje… może popełni samobójstwo? A może czai się, by w odpowiednim momencie zabić, unieszkodliwić wroga? W nowiu się przygotowuje, zbiera siły, kumuluje energię. W pełni…. Zobaczycie sami.

Pełnia w Skorpionie może skłaniać  nas do radykalnych kroków. Zapewne umrze coś w naszym życiu – może to być idea, pomysł, znajomość (niestety również fizyczne zgony mogą się nasilić wg mnie). Spiski i mafijne zagrania będą na porządku dziennym. Pilnujcie tajemnic, ale i konta w banku, czy portfela. Kumulujcie pieniądze, jakieś skarby, wartościowe rzeczy. Kumulujcie i strzeżcie cennych rzeczy (informacja też jest cenna). Skorpion będzie ich zazdrośnie strzegł. Zazdrości i jej aktów też się strzeżcie! Lepiej oprzeć się w tej pełni na zaufaniu, ale – nie wolno zawieść tego zaufania, bo może spotkać straszna zemsta – katana pójdzie w ruch! Możecie dać się ponieść silnym namiętnościom, o dużych amplitudach. Ważny stanie się seks, być może odważycie się  na coś, czego do tej pory nie robiliście? Ważne by robić to z kimś, komu bezgranicznie ufamy. Ryzykowne zachowania. Tak to też w pełni księżyca może Was dotyczyć – albo dla odmiany ekstremalne zabezpieczanie się.

Tak więc nadciąga mroczny czas. Ale nie poddawajcie się beznadziei i bezsensowi, choć te mogą Was ogarniać. Bo tak jak po zimie przychodzi wiosna i lato, a po nocy dzień, tak po pełni w Skorpionie przyjdzie jaśniejszy i pogodniejszy czas. Być może będzie to dla Was czas uzdrowień. Obserwujcie, analizujcie i transformujcie w sobie to, co te uczucia Wam przynoszą. Każda zmiana przynosi odrodzenie. Odnowę. Las po pożarze się odradza. I Ty się odrodzisz, drogi Czytelniku.

A na razie koncentruj się na ważnych sprawach, odcinaj to, co już umiera i jest niepotrzebne, regeneruj siły. Transformuj siebie. Pamiętaj, tu nie ma półśrodków. Tu jest albo czarne, albo białe. Albo życie albo śmierć. To bezwzględny czas. Czas, który – odpowiednio użyty – wzmocni Cię.

Ps. Moim zdaniem to dobry czas na regenerującą głodówkę. Warto zacząć już dziś.

Więcej pełni i nowiów na Facebooku 🙂

O TYM JAK  NAWIĄZUJĘ KONTAKT Z TWOJĄ ENERGIĄ PRZY MALOWANIU ANIOŁA LUB MANDALI DUSZY

O TYM JAK NAWIĄZUJĘ KONTAKT Z TWOJĄ ENERGIĄ PRZY MALOWANIU ANIOŁA LUB MANDALI DUSZY

Wiele osób pyta mnie, skąd wiem – malując Mandalę Duszy, czy Anioła Duszy – skąd biorę informację, jak  ja to robię? Jak nawiązuję kontakt przy malowaniu Mandali czy Anioła?

Odpowiedź nie jest tak jednoznaczna, jak bym chciała, ale to dlatego, że wędrówki duchowe i kontakty z Duchem nie są takie oczywiste.

Głównym narzędziem, jakiego używam, jest mocno wyćwiczona intuicja. Otóż mam zdolność „podłączania” się w odpowiedni nurt energii i wyszukiwania właściwej osoby. W momencie, kiedy zamawiasz obraz, załóżmy dla siebie, to jest to proste o tyle, że moja energia nawiązuje kontakt z Twoją energią i już tu mam pewną informację na Twój temat. Ponieważ, jak wiadomo, energia podąża za uwagą.  Jeśli ją koncentruję na Tobie, to siłą rzeczy Cię wyszukuję, Twoja energia przyciąga moją i na odwrót. Dodatkowo proszę zazwyczaj o datę urodzenia i jest ona takim „zawężaczem”, energetycznymi danymi dla mojego wewnętrznego GPS –a, potwierdzeniem, że wyszukuję tę konkretną osobę (chyba, że znam tę osobę dobrze osobiście, to data urodzenia nie jest potrzebna, bo po prostu mam już „adres”). Jeśli zamawiasz obraz dla kogoś,  to Ty masz energetyczne połączenie do tej osoby u siebie w swoim polu energetycznym,  a z doświadczenia wiem, że ludzie zamawiają Anioła dla osób bliskich, więc ta energia w polu energetycznym zamawiającego jest dość silna. I znów data urodzenia i imię są „potwierdzeniem” W końcu ile znasz osób o imieniu nawet tak popularnym, jak np. Ania, ale urodzonych konkretnego dnia? I dla ilu chcesz zamówić obraz? Koncentrujesz uwagę  na tej jednej, konkretnej, a to tak, jakbyś mojej energii pokazywał ją palcem 🙂 To jest kwestia przyciągania się wzajemnego energii i właśnie twierdzenia, że energia podąża za uwagą. Zdarza się jednak czasem, że nie mam dostępu do danej osoby – ta osoba musi wyrazić duchową zgodę  na wejście w jej pole – świadomość tu nie ma nic do rzeczy, człowiek ma często inne wyobrażenia na swój temat niż jego Duch (nazwę to tak), który „widzi” więcej i szerzej. Zgoda musi być wyrażona przez Ducha tej osoby. Opiera się to  na założeniu, że nie zawsze wiemy, co jest nam  naprawdę potrzebne, świadomie sobie coś tam wymyślamy, mamy jakieś tam  wyobrażenia na swój temat, ale ponieważ większość ludzi jest odciętych od Ducha, to nie słyszy jego podszeptów. Ja niestety też sama tym grzeszę 😉  Często zdarzało mi się, że świadomie człowiek zakazywał ingerencji, a dostawałam informacje „Odgórne”, że pomoc pilnie potrzebna! Powoduje to dylematy moralne, ale nauczyłam się, że jak się sprzeciwiam Górze, to ktoś  cierpi. Czasem proszę moich duchowych opiekunów o wstawiennictwo u opiekunów osoby, „nad którą” pracuję.  Jeśli jest zgoda  z Góry, można malować, a nawet uzdrawiać. Bardzo rzadko jednak zdarza się, że nie ma tej zgody 🙂 Ale też można ją wyprosić, wymodlić. Jednak najważniejszą zasadą jest tu szacunek.

Można to wyszukiwanie porównać do podążania za zapachem. Jest to również podobne do pracy przewodnika. Aby spotkać się z Duchem, muszę wykonać podróż duchową. To jest jak podróż do obcego kraju – jeśli jeździsz dokądś często – masz swoje kontakty, wiesz gdzie i co załatwisz, nawet rozumiesz język, a na pewno kulturę tego kraju. I – jeśli dobrze „wejdziesz” w środowisko – możesz stać się przewodnikiem, bo już wiesz, jak, co, gdzie i dlaczego. Wiesz, gdzie się kierować, a jak nie, to masz pomysł, jak się tego dowiedzieć. I podobnie jest z moimi podróżami i kontaktami duchowymi.

Oczywiście, jak do każdej podróży, także do tej trzeba się przygotować. Moim przygotowaniem jest medytacja – preferuję dźwiękową, najlepsze przekazy mam wtedy, kiedy śpiewam, przy okazji „ładuję” Mandalę czy Anioła dodatkową energią, energią dźwięku.  W trakcie malowania śpiewam, nucę, mruczę… to pomaga mi utrzymać koncentrację i właściwy kierunek.

Bardzo lubię te moje podróże duchowe. Są bardzo przyjemne. Przyjemne jest też obcowanie, spotykanie czyjegoś Ducha, czyjejś Energii, wyczuwanie jej, poznawanie. To jest fascynujące! Wracam nieco zmęczona, ale jest to zmęczenie odświeżające, jak po całym dniu relaksu  na świeżym powietrzu z przyjaciółmi. Często „przywożę pamiątki z podróży”, a właściwie „pocztówki”, „widokówki” – czyli przekazy dla danej osoby. Od początku mojej drogi nie raz zafascynowana przekonuję się o tym, że informacje, jakie dostaję są prawdziwe i można je zweryfikować. Dotyczą często zdrowia, tego, na co trzeba zwrócić uwagę (często to jest najłatwiejsze do zweryfikowania), ale też wartości duchowych, czy kierunku, jaki należy obrać w życiu lub co jest obciążające i należy już się tego pozbyć. Wiele razy słyszałam: „tak, właśnie tego mi w życiu brakuje, skąd wiedziałaś?!”. I właśnie po to maluję dla Ciebie Mandale Duszy i Anioły Duszy. Po to, byś mogła (mógł) otrzymać wsparcie, gdyż pracując z Twoją Energią, malując, przelewam to wsparcie na papier. Nasycam papier poprzez kolor, kształt (lub jego brak) tym, czego Ci potrzeba, Energią wspierającą. Ukierunkowującą. Obraz staje się wówczas ogniwem łączącym, mostem pomiędzy Twoją świadomością i Duchem. Takim Oknem na Twojego Ducha. Oknem wychodzącym  na ogród Twojej duchowości. Łatwiej Ci wówczas podłączać się do tej energii i stymulować siebie do rozwoju, do życia w Duchu i z Duchem, ze sobą w zgodzie i radości.

Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość!

O NAUCE ŚPIEWU

O NAUCE ŚPIEWU

Według piosenki rewelacyjnie zinterpretowanej przez Jerzego Stuhra „śpiewać każdy może, jeden lepiej, a drugi gorzej”.

Wiadomo, nie każdy został obdarzony niezwykłym talentem lub głosem. Tak jak nie każdy umie policzyć deltę z matematyki (ja nie umiem), czy napisać program komputerowy, albo gotować…  nie każdy z nas jest Gordonem Ramseyem, czy Robertem Makłowiczem, ale większość z nas coś tam gotuje i nawet czerpie z tego radość, prawda?

Podobnie jest ze śpiewaniem 🙂 Tak, tak!

Każdy z nas ma jakiś głos. Oprócz osób niemych – bardzo przepraszam, jeśli ktoś poczuje się urażony…  Natura czasem bywa nieubłagana i pozbawia nas pewnych atrybutów… za to obdarza innymi!

Wszyscy pozostali jednak jakiś głos mają. I w ten, czy inny sposób go używają. Mogą również do śpiewania!

Są ludzie, którzy z radością śpiewają pod prysznicem, przy goleniu, gotowaniu. Nie mają pojęcia jak to robić, ale śpiewają, a to śpiewanie sprawia im radość. I wiecie co? To jest w tym wszystkim najważniejsze! Radość i to, że ktoś chce coś swoim śpiewem przekazać. Czy Sting ma głos? Jego fani powiedzą (w tym ja!), że  tak! I to jaki! Cudownie chropawy… Właśnie, chropawy. Niby nie nadający się do śpiewania, a to jest atut Stinga.  Jak również wielu innych ludzi 😉 często słyszę stwierdzenia typu „nie, ja nie mam głosu” lub „mój głos nie nadaje się do śpiewania”, „nikt by nie chciał mnie słuchać”… Niezwykle często są to stwierdzenia obiektywnie nieprawdziwe. Subiektywnie – osoby, które tak uważają, często chciałyby móc pozwolić sobie na luksus śpiewania i bycia wysłuchanym i pochwalonym! Luksus, powiedziałam? W ich mniemaniu – tak. A tak  naprawdę to żaden luksus! Spójrzmy np. na BARDZO podziwianą przeze mnie piosenkarkę – Kate Bush. Głos? Tak  naprawdę taki sobie (Kate wybacz!), ale… ale interpretacja, prowadzenie głosu, wyrażanie siebie tym głosem, JEJ EKSPRESJA – GENIALNE! Charyzmatyczne!

Każdy może śpiewać. Tylko nasze przekonania nas ograniczają!

Jeśli chcesz śpiewać, to warto znaleźć osobę, przy której będziesz się czuć bezpiecznie (w końcu śpiewając ukazujemy swoje wnętrze, duszę), która – oprócz tego, że pokaże Ci drogę JAK ŚPIEWAĆ w sensie technicznym – pomoże Ci uporać się z lękami, wstydem, nieśmiałością. Bo śpiewanie to czynność intymna i wymaga odpowiedniego, indywidualnego podejścia, empatii i zrozumienia.

Ja nie oceniam. WSPIERAM. Cieszę się, jeśli ktoś robi krok do przodu, jeśli ktoś chce spełniać swoje marzenia.

Może się zdarzyć, że zapragniesz zasięgnąć porady, jak to robić. U kogo?. U  nauczyciela śpiewu. U trenera.

Możesz mnie nazywać nauczycielem śpiewu, kołczem (z ang. couch – osoba, która wspiera w rozwoju), trenerem. Taaaak, śpiewanie, to wielka radość, najpiękniej śpiewa się sercem (można wydawać z siebie piękne dźwięki, które nic nie znaczą, nic nie poruszają w słuchaczach, lub śpiewać przejmująco, choć czasem nawet zafałszować), ale to również  nieustanny trening.

I na tym polega nauka śpiewu. Na nieustannym treningu. Nie tylko strun głosowych. Na nieustannym treningu samego siebie, swojej woli, charakteru, swojego  nastawienia – oby jak  najradośniejszego i pozbawionego spięć!

Śpiewać każdy może, ale trzeba też zaznaczyć, że nikt nie nauczył się tego na kilku lekcjach.  Nauka śpiewu to proces. Zależy jeszcze, co chce się osiągnąć. Czy ma to być forma zabawy, żeby sobie poprawić humor, żeby spróbować czegoś nowego w życiu, czy podejmujemy decyzję, że faktycznie – chcemy wytrenować głos, nauczyć się techniki… i jeśli mamy zamiar nauczyć się śpiewać już bardziej profesjonalnie, to trzeba założyć, że lekcje muszą być regularne, trzeba uzbroić się w cierpliwość – tu konieczne są wytrwałość oraz czas.

Warto jednak w ogóle spróbować i skorzystać choćby z nauki prawidłowego oddechu, czy prowadzenia głosu.  To sprawi, że będziesz się czuć pewniej i swobodniej.

A czasem możemy po prostu porozmawiać.

Zrób krok ku kolejnej przygodzie swojego życia i zacznij śpiewać! Jeśli chcesz – pomogę Ci w tym.

Pomagam w przygotowaniach do konkursów, uczę śpiewu i interpretacji, ale przede wszystkim uczę, jak odkryć siebie poprzez śpiew.

Proponuję:

  • naukę śpiewu
  • naukę prawidłowego oddychania
  • naukę relaksacji i samouzdrawiania przy użyciu własnego głosu – warsztaty grupowe i indywidualne. 

Dla dorosłych, młodzieży i dzieci.

 

Grafika znaleziona w internecie.

 

O CHŁOPAKU, KTÓRY OPOWIADA BAŚNIE SAKSOFONEM

O CHŁOPAKU, KTÓRY OPOWIADA BAŚNIE SAKSOFONEM

Chciałabym Wam dziś opowiedzieć o chłopaku, który opowiada baśnie saksofonem. Tak, właśnie tak! I powiem więcej – koniecznie trzeba zapamiętać jego nazwisko!

Dzisiejszy dzień od rana był pełen intelektualnej aktywności, telefonicznej też, bardzo kreatywny, choć zabiegany i bywało, że dobrze by było, bym znalazła się w dwóch miejscach  na raz. Na szczęście tak sobie zaplanowałam dzień, by znaleźć przestrzeń  na koncert, na który zaprosił mnie znajomy nauczyciel saksofonu ze szkoły muzycznej w Gdyni, Jacek Piastowski. Uwielbiam, kocham saksofon! Jego dźwięk piękny, lekko chropawy, nasycony powietrzem i wibracjami działa na mnie uzdrawiająco, kojąco… i pan Jacek , dumny ze swojego ucznia zaprosił mnie na jego recital dyplomowy. Jak dobrze, że poszłam na ten koncert! Odpoczęłam, zachwyciłam się i nie powiem, łezkę nawet puściłam… wzruszyłam się, co zrobić! Bo ten chłopak, młody, 20-letni mężczyzna jest niezwykle uzdolniony i …. Co tu dużo mówić – czaruje! Chciałabym zaznaczyć, ze nie jestem wybitnym znawcą, ale mam uszy i słyszę. A tu słyszałam opowieści. Przemysław Pranczk – bo o nim mowa – maluje dźwiękiem niezwykłe historie, opowiada baśnie, rozmawia ze słuchaczem, czaruje…. Przynajmniej ja zostałam zaczarowana! Na tyle, że mam nadzieję, że niedługo  nagra płytę, bo chętnie ją kupię i będę wieczorami słuchać! Odczuwam niedosyt!

Nawet popularny standard jazzowy „Chicago” Freda Fishera zabrzmiał w jego wykonaniu niebanalnie! Jest w jego graniu obok niesamowitej precyzji pewna miękkość. Technicznie jest bardzo pewny, nawet w tak trudnym repertuarze, jaki przedstawił. Ten chłopak ma dar.  Niezwykle muzykalny młody człowiek…. Ja jestem zachwycona i mam  nadzieję, że ewentualne big bandy to będzie jedynie odskocznia i zabawa dla niego, że będziemy mogli słuchać go solo…

 

W drugiej części koncertu mogliśmy posłuchać trzech utworów granych przez Przemka z zespołem. I tu też chciałoby się powiedzieć – niespodzianka! Ale nie. Nie powiem tego, po prostu dlatego, że ja wiem o tym, że mamy uzdolnioną młodzież, a w Gdyni znakomitą kadrę nauczycielską, więc to nie niespodzianka, że dzieciaki świetnie grają – w dodatku widać ile mają z grania frajdy!

Za wszystkich trzymam kciuki, w szczególności za Przemka! Zapamiętajcie  to nazwisko -PRZEMYSŁAW PRANCZK.

A pan Jacek Piastowski może być  naprawdę dumny ze swojego wychowanka!  W tajemnicy Wam powiem, że jest. 2 3 4 5:)))))

 

 

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.